Mark Leonard: Merkel powinna się odciąć od Orbána

- Mimo sporu o ustawę o odpowiedzialności za Holokaust, PiS nie budował swojej pozycję na antysemityzmie, nie ma też słabości do Putina, jak Fidesz - mówi "Rzeczpospolitej" Mark Leonard założyciel European Council on Foreign Relations

Aktualizacja: 09.04.2018 21:28 Publikacja: 09.04.2018 18:55

Mark Leonard: Merkel powinna się odciąć od Orbána

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Cały aparat państwa został uruchomiony, aby zapewnić zwycięstwo Fideszu. Bruksela jakoś na to zareaguje?

Mark Leonard: Nie sądzę. Dopóki Viktor Orbán już zupełnie jawnie nie przeciwstawi się zasadom państwa prawa, kopenhaskim kryteriom członkostwa w Unii, nie będzie reakcji Komisji Europejskiej. Chyba, że wyszłyby na jaw ewidentne oszustwa przy liczeniu głosów w tych wyborach.

Od ośmiu lat Orbán krok po kroku zmienia ustrój kraju. Dlaczego Bruksela nie potrafi skutecznie tego zablokować?

Tu nie chodzi o Brukselę, o Komisję Europejską: ona działa w ramach ograniczonych kompetencji. Sprawa ma zaś charakter wybitnie polityczny i musi być rozstrzygnięta przez przywódców państw Unii. W tym kontekście należałoby się zastanowić, dlaczego Angela Merkel się zgadza, aby Fidesz razem z CDU/CSU należał do klubu Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w Parlamencie Europejskim. Przecież Orbán opiera swoją propagandę na ciągłym atakowaniu niemieckiego rządu. Moja matka wywodzi się z rodziny niemieckich Żydów i nie rozumiem, dlaczego chadecy w Niemczech czują się komfortowo w jednym klubie z Fideszem, który prowadzi jawnie antysemicką kampanię wymierzoną przeciwko George'owi Sorosowi.

Dlaczego?

Bo takie kluby jak EPP zostały stworzone, aby kontrolować Europarlament i cały proces legislacyjny w UE. Tej kontroli nikt nie chce stracić. Jednak nachodzące miesiące będą idealnym momentem, aby zrewidować udział Fideszu w EPP. Przed wyborami do Europarlamentu za rok Emmanuel Macron chce założyć nową siłę polityczną. Będzie więc i tak zamieszenie.

Sondaże wskazują na nadchodzącą falę populizmu, która może zmieść skład Parlamentu Europejskiego. W takim momencie Merkel zdecyduje się osłabić EPP?

Mówienie o fali populizmu, wrzucanie wszystkich do jednego worka, nie jest pomocne. To wręcz populistów umacnia! Bo tak naprawdę choćby Andrej Babiš nie ma wiele wspólnego z Orbánem.

A PiS? To tama sama kategoria, co Fidesz?

Są oczywiście podobieństwa: gra na strachu przed imigrantami, podkreślanie chrześcijańskiego dziedzictwa, radykalne zerwanie z postkomunistyczną przeszłością, szczególnie w wymiarze sprawiedliwości. Ale są też ogromne różnice. Mimo sporu o ustawę o odpowiedzialności za Holokaust, PiS nie budował swojej pozycję na antysemityzmie, nie ma też słabości do Putina, jak Fidesz.

Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu
Polityka
USA. Kampania prezydencka pod znakiem aborcji. Republikanie przerażeni widmem referendów
Polityka
Xi Jinping testuje Europę. Chce odwieść Unię od pójścia drogą Ameryki